Co się dzieje w głowie Smerfety ;]

Justify

17 (?) marca.
No cóż, może tak na początek napiszę, żeby później nie było zdziwienia.
Zawsze chciałam mieć czarne włosy i loki. Jak tata. No cóż, jestem szatynką, a loki mam W głowie. Ten na górze chyba źle mnie zrozumiał. Jak zwykle zresztą. Dobra, chyba nie rozumiecie. A może rozumiecie? Ogólnie, chciałam napisać, że mój tok myślenia jest pokręcony, jak loki, które zawsze chciałam mieć. A myśli nachodzą mnie czarne tylko podczas tych "złych" dni. Ogólnie jestem jakoś rozchwiana emocjonalnie. Przez cały dzień jestem "słoneczkiem", a wieczorem nagle mam dół, chandrę i nie wiem, co jeszcze. Tak to już ze mną jest.
Żeby nie było, ogólnie jestem optymistką. Oprócz 1000 pomysłów na minutę (najczęściej nierealnych), jestem okropnie spontaniczna, uczuciowa i gwałtowna. To znaczy najpierw mówię i robię, a później myślę. Zawsze później żałuję. No chyba, że wyjdzie mi to na dobre.
No cóż, idę do dnia dzisiejszego, niezbyt ciekawego. Robiłam projekt na fizykę, a raczej to tata go robił (obwód prądu elektrycznego) a ja mu pomagałam. Głównie wspierałam duchowo, bo jestem okropną psują. Urządzenia elektryczne i elektroniczne właśnie w moich rękach się psują, zawieszają, kartki się drą, długopisy przestają pisać, a materiały się prują. Taki już mój talent.
Uczyłam się, co mi nie za bardzo wychodziło, bo ciągle myślałam o kimś, a właściwie o dwóch osobach, które zajmują moje myśli. No dobra. Nie musiałam o nich myśleć, ale miałam do wyboru albo Pana Adidasa i Pana Bębenka, albo rewolucję w Anglii i Europę w okresie oświecenia! Co byście wybrali?!
Staram się usprawiedliwiać. Tak. Wiem. W końcu o co was proszę w nicku, nie? xd
Yeees, justify, please! :)

19 marca.
No cóż, dziś dzień jak co dzień. W szkole mamy takie klasowe zajęcia integracyjne, przychodzą studenci psychologii i robimy różne rzeczy. Są bardzo sympatyczni i nie prowadzą zajęć tak sztywno, pozwalają nam zadecydować, co będziemy robić. Jak coś nam się nie podoba, to odpuszczają.
Swoją drogą, ten student ma bardzo fajne trampki. ;P
Moja przyjaciółka była coś dzisiaj nie w humorze. Zupełnie nie wiem, o co jej chodzi. Powinna być szczęśliwa, a tu.. ech. Przez cały dzień usiłowałam ją rozbawić, nawet mi się to udało.
Rozmawiałam dzisiaj rano z moimi kaktusami (mam siedem kaktusów. W sensie siedem doniczek, w każdej jest po parę roślinek ;]). Może to i głupie, możecie się śmiać, ale moje kaktusy mają po 5 imion i nazwisko. Witam się z nimi codziennie, czasem rozmawiam. Często zakwitają i nie z powodu braku, czy nadmiaru wody.
Kiedyś kupiłam sobie kaktusa, ślicznego i w ogóle. Nie nazwałam go i mi zesechł :(
Coś straciłam wenę na opowiadanie o Amy. Tak, piszę opowiadanie, mam już tego trochę, ale piszę jak mnie wena napadnie. Czytam książkę Siergieja Sadowa "Rzecz o zbłąkanej duszy". Fantastyka, o aniele i diable. Może powinnam napisać "o aniołku i diabełku"? Bo obydwoje wyglądają na 12 lat, naprawdę mają 120. Bo tam, na górze, dziesięć lat liczą jako rok :).
Jutro idziemy z klasą do teatru. Myślę, że będzie fajnie, mam nadzieję.
Jak wrócimy, to jest szkolny konkurs "1 z 8". Coś jak "1 z 10", ale u nas jest tylko 8 klas. Jestem wytypowana, ha! Ale w sumie... mam dużo wątpliwości, bo to przed całą szkołą, wiedza ogólna itepe. Mam nadzieję, że będzie dobrze i się nie ośmieszę.
Proszę trzymać za mnie kciuki :P